W dniach 28 i 29 maja 2012 roku p. Iwona Całus zorganizowała wycieczkę dla chętnych uczniów klas IV - VI do Warszawy.

Uczniowie pod opieką p. I. Całus, p. A. Horak i p. B. Ostaszewskiej zwiedzili Łazienki Królewskie, Cmentarz na Powązkach, przejechali autokarem Traktem Królewskim. Podczas spaceru po Starym Mieście, Krakowskim Przedmieściu i w Łazienkach Królewskich dzieci zobaczyły zamek Królewski, ul. Świętojańską, Archikatedrę św. Jana, Rynek Starego Miasta, mury miejskie, najwęższą kamienicę i najkrótszą ulicę w Warszawie, Gnojną Górę, Pałac Prezydencki, hotel Bristol, Uniwersytet Warszawski, kościół św. Krzyża, Grób Nieznanego Żołnierza - zmiana warty, ogród Saski, Teatr Wielki Opery i Baletu, pomniki: Małego Powstańca, Jana Kilińskiego, Fryderyka Chopina, Józefa Piłsudskiego, Henryka Sienkiewicza, Adama Mickiewicza, Mikołaja Kopernika, Kolumnę Zygmunta i warszawską Syrenkę. Chętne dzieci pływały łódką w okolicy Pałacu na Wyspie w Łazienkach Królewskich i wjechały na XXX piętro Pałacu Kultury i Nauki, skąd podziwiali panoramę stolicy. Dużym zainteresowaniem cieszyła się wizyta w Polskim Radio, przejazd metrem, możliwość zobaczenia Stadionu Narodowego, szklanych wysokościowców w centrum miasta i restauracji Magdy Gesler, zabawa w labiryncie zbudowanego z żywopłotu, chlapanie się w fontannie. Pogoda dopisała, dzieci dzielnie walczyły ze zmęczeniem i bezpiecznie wróciły do domu.

A tak relacjonuje przebieg wycieczki uczennica klasy VI Ola Sojda:

"Zbiórka odbyła się o 5.50 pod naszą szkołą. Wsiedliśmy do autokaru i wyruszyliśmy we wspaniałą podróż. Wszyscy byli zadowoleni i cieszyli się. Ale dla niektórych, w tym dla mnie, to była męczarnia. Chciałam spać lecz nie mogłam usnąć. Do pierwszego postoju czas płynął szybko. Wbiegłam do toalety i nawet nie zauważyłam, że jest płatna. Wyszłam zadowolona, a dopiero później koleżanka zwróciła mi uwagę. Czas do drugiego postoju bardzo wolno mijał. No, ale wreszcie nadszedł ten moment. Byliśmy wykończeni podróżą, a czekała na nas jeszcze 1 godzina. Grzesio, mój kolega, wybiegł z autokaru, bo na tej stacji benzynowej zobaczył KFC. Prowadziły do niego oszklone, automatyczne drzwi. Grzesiek trochę za szybko biegł, drzwi nie zdążyły się otworzyć i rozpłaszczył się na szybie. Wszyscy się śmiali, razem z obsługą stacji.
Gdy po długim czasie dojechaliśmy do Warszawy, wszyscy zaczęli krzyczeć. Wysiedliśmy koło parku Łazienkowskiego, gdzie mieliśmy się spotkać z przewodnikiem. Weszliśmy do parku. Znajdował się tam jeden pałacyk. Poznałam nową odmianę kaczek. Takie przypominające pomarańczowe wróble, tylko większe. Widziałam ogromnego pawia z rozłożonym ogonem. Był piękny. Chciałam wyrwać mu piórko, lecz zaczął mnie gonić. Następnie weszliśmy do pałacu na wodzie. Był okazały i łatwo się można tam było zgubić. Grzesiek oczywiście musiał tam nabroić. Zaczął grać na starym fortepianie króla i włączył się alarm. Gdy wyszliśmy pani zaczęła nas przepytywać. Potem skierowaliśmy się do jeziora, po którym pływaliśmy gondolą. Później wróciliśmy do autokaru. Mieliśmy wycieczkę po Warszawie. Siedzieliśmy spokojnie, jeśli można to tak nazwać, i patrzyliśmy się na lewo, i na prawo i tak w kółko, a pani przewodnik powtarzała: to jest sejm, a to cmentarz żydowski, to stadion narodowy, a tam... i tak przez bite dwie godziny. Później poszliśmy do indiańskiej wioski. Wszystko było oprócz... Indian. Stały sobie samotnie cztery opustoszałe wigwamy, a my biegaliśmy w kółko wokół nich. Niedaleko znajdował się labirynt, ale jednak trudno było się tam zgubić. Następnie przeszliśmy do grająco–śpiewająco– święcących fontann. Było ich tam cztery. Chłopaki od razu wskoczyli do wody. Ale pani od razu zareagowała i zaczęła krzyczeć, ponieważ znajdował się tam znak, który informował, że w wodzie nie można się kąpać.
Nareszcie hotel! Jednak to nie dosyć chodzenia. Ledwo wdrapałam się na trzecie piętro z wypchanymi torbami, weszłam do pokoju, a tu już mamy schodzić na parter, gdzie jest obiadokolacja. Kiedy wróciłam znów do pokoju byłam na skraju wyczerpania. Telewizor jako jedyny w całym ośrodku nie działał (działał tylko jeden kanał z 53), w szafie śmierdziało rybami, a w mojej szafce nocnej było niedokończone jedzenie. Następną godzinę bawiłam się w poszukiwaczy skarbów, a dokładniej szukałam z moją koleżanką natrysków po całym ośrodku. A okazało się, że znajdują się obok tylko tabliczka spadła. A wyszło to przez ciekawską Wiktorię, która wszędzie zaglądała. Noc szybko minęła.
Następnego dnia poszliśmy do Bazyliki Archikatedralnej Św. Jana Chrzciciela, lecz nie wchodziliśmy do środka. Następnie podeszliśmy pod symbol Warszawy – Syrenkę warszawską, a później pod pomnik Małego Powstańca. Zwiedziliśmy Zamek Królewski, a potem widzieliśmy uroczystości z okazji Dnia Weterana na Placu Piłsudskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Na koniec naszej wycieczki wjechaliśmy na trzydzieste piętro Pałacu Kultury i Nauki.
Wyjechaliśmy wszyscy bez większych obrażeń, za to z mnóstwem wspomnień i przygód. Jeszcze długo będę wspominać tą wycieczkę. Chciałabym jeszcze nie raz mieć takie miłe wrażenia."

Fotografie: Beata Ostaszewska, Julia Knysak

Tekst: Beata Ostaszewska, Aleksandra Sojda

 

 

More Joomla Extensions
Odsłon: 103